strona główna - fotogaleria - forum - e-mail

 

foto (c) Maciej Żurawka

Bory Tucholskie

Jeden wielki rezerwat przyrody, ziemia leśnej ciszy, wyzbyta prawie wszystkiego, co rozbrzmiewa zgiełkiem współczesnego świata. Dwie piękne rzeki, Brda i Wda, nie obejmują oczywiście całego obszaru Borów Tucholskich, jednej z największych połaci zwartego lasu w Polsce. Wydzielają jednak z nich teren najbardziej atrakcyjny, a same stanowią najwygodniejsze i najczęściej używane trakty turystyczne, prowadząc aż do jądra gęstwiny, gdzie wcale nietrudno o przygodę turystyczną i gdzie każda godzina jest pożyteczną lekcją przyrody.

Wejdźmy więc między rzeki. Odtrącają one skrawki Borów sięgające zagonami już na łysiny podchojnickie i podtucholskie, odkrawają gęściej zasiedlone okolice Skórcza, zagarniają tylko teren leśny z rzadkimi polanami nieśmiało pocięty cienkimi arteriami komunikacyjnymi, teren zagubionych po lasach osad, pośród których niewielki Czersk, leżący na skrzyżowaniu dróg żelaznych i bitych, czyni na mapie nieledwie stołeczne wrażenie.

Obszar leśny Borów Tucholskich nie jest jednolity. Tu i ówdzie ostały się jeszcze szczątki dawnej puszczy pomorskiej, większość jednak, to bór sosnowy, dzieło już gospodarki ludzkiej, nie zawsze w przeszłości szczęśliwej i przemyślanej, często dzikiej i rabunkowej. Trzebiła puszczę Wielka Armia, która "traktem napoleońskim" przecinającym Bory od Tucholi do Osia przedzierała się do Prus Książęcych. Trzebili puszczę Prusacy, a także starostowie polscy i dzierżawcy W wiekach XVI-XVIII rekompensując masowy wyrąb prymitywnym zalesianiem. Stąd ta monotonna sośnina, stąd ta jakaś melancholia Borów. Osadzani przez Prusaków koloniści wydzierali tu skrawki najlepszej Ziemi. Z rzadka więc pośród sosnowego jednostaflu znaleźć można okazy flory pradawnej, polodowcowe relikty - brzozę karłowatą, brekinię, cis. Tu i ówdzie jednostajność urozmaici dąb, buk, grab lub większa oaza liściastego starodrzewu, ochroną zaraz objęta jako rezerwat przyrody. Sosna, chojniakiem często zwana, chętnie brata się gdzie może z brzozą i olchą, jakby przy ich strojności chciała poczuć się weselej. Tam, gdzie skazana na samotność rodzaju, smutniejsza się wydaje. Gdzieniegdzie odchodzi na pustkowie, dziwaczeje, przychyla się ku ziemi, karleje. Gdzie indziej znów znajdzie towarzysza w jałowcu tak ambitnym, że wyrasta ponad okoliczne krzewy i paru metrową wysokością sięga wzrostu sosny. Olcha jawi się tam, gdzie wilgotnie i moczarowato. Gdzie piaski z gliną - tam jesion, osika, klon, lipa, buk.

foto (c) Maciej Żurawka

W tym leśnym świecie, gdzie ongi tur, niedźwiedź i wilk panował, dziś drobniejszą tylko spotykamy zwierzynę. Dzik, lis, daniel, jeleń, tchórz, z ptactwa głuszce jeszcze w niedostępnych leśnych komyszach, czapla, Czarny bocian - to największe ozdoby borowiackiej fauny. Dla człowieka był obszar Borów Tucholskich źródłem pracy i zarobku, ostatnią ucieczką i najpewniejszym schronieniem, kiedy było niebezpiecznie. Takim pozostał aż do czasów najnowszych, kiedy ostatnia wojna znów przemieniła ludzi w tropioną i tropiącą zwierzynę. Obszar pogranicza między Wielkopolską a Pomorzem, bariera i zasiek potężny przeciw germańskiemu parciu na wschód, długo pozostawał ziemią niczyją, królestwem bartników, smolarzy, flisaków, myśliwych i azylem dla wszystkich skłóconych z prawem lub nie chcących uznać wrażej albo pańskiej przemocy. Surowa księga puszczy silniejszą miała władzę od książąt, królów, margrabiów i komturów. Ona to narzucała to samo żelazne prawo kłusownikom i dezerterom, zbójom i spokojnym osiedleńcom, którzy w twardym trudzie zaczęli budować przyszłość leśnej ziemi. 300 tysięcy hektarów lasu wyznacza gospodarkę regionu.

Zanikło już oczywiście bartnictwo i smolarstwo, współczesność przekreśliła decydujące znaczenie myślistwa i rybołówstwa. Zostało jednak drewno, a więc tartaki, z nich półprodukty, tarcica, kopalniaki, papierówka, z nich meble i sprzęty domowe. Także runo leśne, zbieractwo jako tradycyjne zajęcie borowiackie. Las zadecydował także o rozwoju nowoczesnej łuszczarni nasion w Klonowie, gdzie z szyszek uzyskuje się tysiące kilogramów nasion sosny. Silną podporą gospodarki Borów Tucholskich staje się łąkarstwo. Gospodarstwo łąkowe między Brdą a Wdą rozciąga się na 1945,40 ha. zwane "łąki czerskie" obejmują 5 systemów wodnych i dostarczają terenów zmeliorowanych i bazy paszowej dla szerokiej okolicy. I wreszcie "biały węgiel" pozyskiwany na zaporach biegu Brdy i Wdy, rzek, których przymioty - szybki nurt przy stosunkowo dużym spadku - pozwalają chwytać energię dla elektrowni wodnych.

Oryginalny węzeł wodny tworzą na północy Borów Zbrzyca, Młosienica i Brda. Pozwała on bez większego trudu przejść z systemu jezior chojnickich do jezior kaszubskich. Prawdziwą przyjemnością jest wsiąść do kajaka i... Brdą czy Wdą? My jednak powędrujemy przez te ziemie zygzakiem, raz tu, raz tam i w samo jądro Borów, przez krainę objętą ramionami tych rzek. Nad linią kolejową z Chojnic do Kościerzyny przykucnęły wspomniane już Brusy, ni to wieś, ni miasteczko, mała stolica grzyba i leśnych owoców. Tam znów Niechwaszcz demonstruje wyraźnie rzadki przykład bifurkacji, rozdzielając swe wody właśnie w okolicach Brus na Brdę (przez Młosienicę i Zbrzycę) i Wdę. Czersk, sięgający swoją wiejską historią XIII wieku, dziś żyje z pracy tartaków i zakładów drzewnych. Miasteczko ciekawe, nie posiada rynku, śródmieście stanowi dawna ulicówka.

foto (c) Maciej Żurawka

W Rytlu piękna grobla między Brdą a jej kanałem, stąd można się wyprawić nad Czerską strugę i w szerokie leśne ostępy między rzekami, czerską magistralą i "traktem napoleońskim". Z Tlenia Wda idzie w pierwsze rozlewisko, staje się rzeką pracowitą, niedaleko przecież, w Żurze, zacznie się przemieniać w "biały węgiel". Opadał Gródka, pod Leosią, jeden z największych w Polsce kamieni eratycznych - Wielki Kamień, także Kamieniem Diabelskim zwany, mający 25 m w obwodzie olbrzym granitowy. Wda niedaleko już pobiegnie, zakręci fantazyjnie pod Bedlenkami, odwróci się bokiem do Terespola i przez Przechowo podąży do Wisły, szeroko płynącej pod starym Świeciem, jednym z najstarszych grodów pomorskich. Zamek świecki już w XII wieku był stolicą książąt władających południową częścią pomorskiej krainy. Swiętopełk II dla większej obronności przeniósł go na ostrów w widły Wdy i Wisły. Samo miasto, leżące pierwotnie na wzgórzu, przeniosło się w połowie XIV" wieku w sąsiedztwo, zamku. Zdobyte w 1460 roku przez Krzyżaków, powróciło do Polski po szturmie polskim wspomożonym w 1461 roku przez mieszczan toruńskich, do końca wytrwałych sojuszników królewskich w ciężkich zmaganiach wojny 13-letniej. Przelała się, przez Świecie fala szwedzka i fala napoleońska, miasto, często rujnowane przez powodzie, w końcu XIX wieku znowu przeniosło się na wzgórze.

Na Ostrowie Wiślanym świadkiem historii pozostały resztki murów obronnych z fragmentem Bramy Chełmińskiej, ruiny kościoła farnego i owego sławnego zamku wodnego, z wieżą okrągłą, imponującą 3-metrowej grubości murem, z której roztacza się piękny widok na okolicę. Niedaleko stąd, w Bukowcu, odbywał praktykę lekarską i prowadził szeroką korespondencję naukową pisarz i działacz kaszubski Florian Ceynowa, którego grób znajduje się w sąsiednim Przysiersku. Szosą świecką na zachód, początkowo przez kraj już z lasu ogołocony, a pod Błądzimiem znów leśny, dostaniemy się w rejon nadleśnictwa Wierzchlas, gdzie znajdziemy jedną z największych osobliwości Borów Tucholskich, rezerwat cisów. Szczątek dawnej puszczy pomorskiej, 37 ha cisowego reliktu leśnego, 4 tysiące osobliwego i dziwnego drzewa, które się tu już nie odradza. Najstarszy z cisów, zwany Chrobrym, patnięta może czasy wielkiego króla, któremu imię zawdzięcza. Przepiękny rezerwat nosi pełną nazwę - Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego". Uczczono w ten sposób pamięć wielkiego malarza, dla którego ten zakątek Borów był źródłem wielu natchnień i który swoją sztuką postawił cisom wiecznotrwały pomnik. Jak cenne to było drewno, specjalnie do kusz i łuków przydatne, niech świadczy rozporządzenie ochronne króla Władysława Jagiełły z roku 1423, pierwszy chyba polski akt chroniący przyrodę: "Jeśliby kto wszedłszy w las - czytamy w rozporządzeniu królewskim - drzewa, które znajdują się być wielkiej ceny jako jest cis albo im podobne podrąbał, tedy może być przez pana albo dziedzica pojman, a na rękojemstwo tym, którzy oń prosić będą, ma być dane. Tymże obyczajem o gajach, gdzie mało lasów ma być zachowano.

Droga wywiedzie nas przez Rudzki Most, przeskoczywszy Brdę możemy znaleźć się w Tucholi, która Borom dała nazwę. Z Rudzkiego Mostu warto popatrzeć na rzekę. Rozpoczyna tu ona swój najpiękniejszy skok w zieleń, która oplecie bujnością Piekiełko, fantastyczne uroczysko. Rzeka zacznie zwodzić las, zadzwoni bystrzynami po głazach, z których z dawna od flisaków każdy własne ma imię: Owczarz i Czerwony, Ceglarze I Sokoloki, Tłusty, Chudy, Wartoka, Kierda i inne jeszcze wodne pułapki.

Ale oto i Tuchola, w której urodził się Bartłomiej Nowodworski, kawaler maltański i dworzanin Stefana Batorego i Zygmunta III. Obdarowany hojnie przez króla, część majątku zapisał Akademii Krakowskiej. O rotmistrzu Michałku z Tucholi, przywódcy oddziałów chłopskich walczących przeciw Szwedom, wspomina w "Potopie" Henryk Sienkiewicz. Ceryus-Jelonek czyli Jan Tucholczyk (zm. w 1557 r.), zasłynął jako krakowski prawnik, pedagog i gramatyk. 700-letnie miasto, w którym i Jan Sobieski starostwo piastował, znaczną odegrało rolę w historii, choć śladu materialnego tego znaleźć już nie można.

Tak to więc przewędrowaliśmy przez Bory Tucholskie, niektóre zaledwie z ich uroków sobie uświadamiając. Kraina z pozoru tylko jednostajna, w rzeczywistości kryjąca wiele uroków i wielce urozmaicona. Każda pora roku ma tu inną paletę barw, każda pora roku inną ma muzykę... Namawiamy was - rozpocznijcie waszą z Borami znajomość poprzez kajakową wędrówkę Brdą, o której mówi się, że jest najpiękniejszą kajakową rzeką w Europie. A jeśli Brdą, to od Chojak, z których tylko żabi skok do Charzyków, najczęstszego punktu startowego na wspaniały szlak. I także dlatego, że Chojnice, południowa już Kaszubszczyzna, to miasto stare, w którym przetrwały szczątki średniowiecznych fos i murów miejskich z Bramą Człuchowską, miasto głośne z patriotyzmu i dobrze pojętej działalności regionalnej. Tam to zapisali swe nazwiska kaszubscy pisarze i działacze Leon Heyke i Jan Karnowski, Aleksander Majkowski, Jan Łukowicz i wielu innych z bliższej i dalszej okolicy. A i to przecież warte pamięci, że tutejsze zakłady budują znane z dobrej jakości lodzie regatowe, jakby potwierdzając tradycje charzykowskiej kolebki polskiego żeglarstwa i sportu bojerowego.